Wymarzony wierzchowiec

Kiedy już jesteśmy zdecydowani na kupno konia, przeliczenie wszystkich kosztów pozwala nam na tą decyzję, na myśl nachodzi bardzo ważne pytanie. Jakiego konia chcemy?


1. Własne doświadczenie

W dużej mierze zależy to od naszych umiejętności. Nie raz widziałam na własne oczy dziewczyny, które ledwo potrafią zakłusować na dobrą nogę i już mają własne wierzchowce, nie raz widziałam właścicieli którzy totalnie nie radzą sobie w siodle. Dla niektórych konie potrzebne są tylko i wyłącznie dla szpanu, nie zdając sobie sprawy z końskiego cierpienia! Totalna głupota i brak myślenia... Oczywiście każdy popełnia błędy i ma do tego prawo, jesteśmy tylko ludźmi :)
Jeśli potrafisz dobrze współpracować z rytmem konia (tzn. nie mieć problemów w kłusie, galopie), nie widzę przeszkód. Trzeba też pamiętać o ważnych podstawach - sztuka pielęgnacji, siodłania obowiązkowa! Po prostu musisz je znać.

2. Wiek konia


Wiek naszego przyszłego konia jest bardzo ważny. Wiąże się to z własnymi umiejętnościami. Nie należy kupować młodego konia, jeśli nie miało się doświadczenia w zajeżdżaniu młodziaków!
To bardzo ważne. Młody koń wymaga dużo cierpliwości, pracy, czasu, treningów. Nie poradzimy sobie z młodym wierzchowcem, nie mając wcześniejszego doświadczenia w zajeżdżaniu. Oczywiście można poprosić o pomoc kogoś kto zna się na tym, ale nigdy nie ma 100% pewności, że koń zostanie ułożony tak, jakbyśmy chcieli. Dla mniej doświadczonych lub młodych jeźdźców poleca się tzw. końskich profesorków. 10 - letniego (czy więcej) konika nie będzie tak ponosiła energia jak źrebaka, poza tym taki koń jest już doświadczony jeśli chodzi o noszenie kogoś na swoim grzbiecie :)

3. Rasa


Ras do wyboru jest całe mnóstwo! Od mocnej budowy fiordów do smukłych i lekkich, czystej krwi arabów. Rasa zależna jest od nas - naszych proporcji (wzrost, waga). Mając 150 cm wzrostu raczej nie powinno wsiadać się na konia, który będzie miał 180 cm w kłębie! :) Należy uwzględnić też charakter danej rasy (czy koń danej rasy może być skłonny do narowów, czy raczej o spokojnym uosobieniu). Konia o spokojnym temperamencie znacznie łatwiej da się ułożyć, niż szalejącego od nadmiaru energii dzikusa (chociaż chyba każdemu to się zdarza!) :)
Pamiętaj!

Każdy koń mimo swej rasy może mieć odmienny charakter :) To tak jak z ludźmi!


4. Skoki, ujeżdżenie czy rekreacja?


Dyscyplina w jakiej ma się nasz koń specjalizować, też zależy od nas i umiejętności :) To my decydujemy, czy wierzchowiec ma być sportowcem, czy może koniem rekreacyjnym. Oczywiście, z każdym koniem można pracować i przygotowywać go do profilu danej dyscypliny, ale trzeba uwzględnić predyspozycje naszego konia (rasa, wiek, wzrost). Koń fryzyjski raczej nie powinien skakać przez okser wysokości 150 cm ;)
 

Podsumowując, sprawę kupna konia trzeba bardzo dobrze przemyśleć. Nie kupujmy konia impulsywnie, tylko ze względu na to że to nasze marzenie, które pragniemy spełnić od dziecka. To jest decyzja, która obróci nam świat o 360 stopni - pamiętajmy o tym! 


   

Fotografowanie zachodu - wartość ISO

ISO 100

Zachód słońca? Co w tym takiego niezwykłego? Zachód jak zachód, koniec dnia, słońce się chowa za horyzontem, typowa rutyna.

No tak, rutyna. Ale dość niezwykła rutyna - zachodów słońca jest tyle, ile dni w roku. Wbrew pozorom każdy jest inny! Pomarańczowe, złote, krwistoczerwone, purpurowe, różowe, fioletowe... Każdego dnia różni sie od poprzedniego, każdego dnia coś się zmienia. Gra barw, światła - jednym słowem - kompozycja.

Jak uchwycić to na zdjęciu tak, aby światło się nie rozlewało?



ISO 200




ISO - wyraża czułość na światło filmu lub matrycy w aparacie. Im mniejsza jednostka ISO, tym mniejsza czułosć sensora. Małe czułości charakteryzują się lepszą jakością zdjęć, lepszym oddaniem kolorów. Jak korzystać z ISO?

Np. w słoneczny dzień, gdzie naturalne światło mam bardzo dobre, używamy czułości niskiej (np.100). Zapobiegniemy w ten sposób powstaniu ziarna na obrazie. W pochmurne dni ustawiamy na trochę wyższe (400, 600).
Wysokie czułości (np. 1600) charakteryzują się szumem i ziarnem cyfrowym, jednak nie należy się ich bać :) Zdarzają się sytuacje w których użycie wysokiego ISO jest konieczne (przy słabym oświetleniu , np. na koncercie).
 Ja fotografując zachody słońca, gdzie światło jest dobre używam ISO 200. Jest to również zależne od zachodu, bo gdy słońce jest za chmurami używam trochę wyższej wartości, lecz nie jest to konieczne ;) To od nas zależy, jak bardzo chcemy mieć naświetlone zdjęcie, jednak używajmy tego rozsądnie! Nie przesadzajmy z ISO, ale też nie oszczędzajmy go. Jest to bardzo przydatna funkcja :)



Ołówek i kartka...


Najlepsze prace z 2016r.

Nic tak chyba nie wycisza, jak rysowanie.

 Czasami warto sięgnąć po ołówek (czy długopis) i spróbować coś nabazgrać. Ja tak właśnie zaczynałam. Siedząc na balkonie, na działce, czy nawet jadąc w samochodzie, próbowałam naszkicować to, co zobaczyłam w jak najdokładniejszy sposób. Wyrobiłam wprawę, w końcu osiągnęłam bardzo dobrą dokładność szkiców.

Koń fryzyjski (nieskończone) - czerwiec 2016

Zdjęcie w telefonie. Przeglądając galerię, naszła mnie myśl czy nie spróbować przerysować. Początki nie były łatwe, złościłam się i kolejno gniotłam swoje nieudane prace. Po pewnym czasie porażek było tak wiele, że zrezygnowałam - jednak nie na długo. Znów usiadłam przy biurku i próbowałam. Sukces. Pierwszy rysunek który wyszedł proporcjonalnie nawet dobrze, ogromna motywacja dla kolejnych rysunków!
Porównanie - 2014 r. a 2016 r.


Właśnie mijają 2 lata odkąd zaczęłam pracę z ołówkiem. Przyjaciele śmieją się, że mam duszę artystki! :)
Aktualnie pracuję z ołówkami Koh-i-Noor, zdarza mi się rysować na zamówienia.
Już niedługo na Facebooku powstanie strona z moimi pracami, będzie można co nieco zamówić lub kupić!

Do 2018 :)

Konie zawsze były częścią mojego życia. W przedszkolu nie bardzo byłam lubiana, więc siadałam w swoim kąciku i rysowałam jednorożce i kolorowe kucyki. Bajki i seriale My Little Pony kochałam nad życie! Nie mogłam przegapić żadnego odcinka ;)

Jako mała dziewczynka kolekcjonowałam małe plastikowe koniki, w moim pokoju zawsze znalazło się miejsce na domki i błyszczące karuzele dla kucyków.
Giblartar - 2015 r.
Pewnego razu moja ciocia zabrała mnie do swojej przyjaciółki, która była właścicielką dwóch ślicznych koni. Nie pamiętam do końca jak się nazywały, ale doskonale wiem, że po tej wizycie w stajni chciałam czegoś więcej. Głupia oprowadzanka w siodle sprawiła tyle radości! Wiedziałam, że jeszcze do tego wrócę :)
Mimo moich nalegań i próśb, mama długo nie chciała zgodzić się na lekcje jazdy konnej. Dopiero kiedy poznałam moją dzisiejszą przyjaciółkę, wszystko się zmieniło. Wiele się od niej nauczyłam, sama później zaczęłam jeździć w pobliskiej stadninie.

Aktualnie mija 3 rok odkąd jeżdżę konno. Zmieniałam stajnie co parę miesięcy, nie mogłam trafić na dobrych instruktorów, wciąż nie byłam zadowolona. W końcu udało się znaleźć to czego szukałam, chociaż stajnia oddalona jest ode mnie ok. 30 km (a może i dalej). Aktualnie tam zamierzam przyjeżdżać i brać prywatne treningi :)

Przygotowuję się do kupna własnego wierzchowca :) Planujemy kupno na wiosnę 2018. Póki co, trwa u nas "zbiórka sprzętu", powoli zaczynamy kupować żeby później nie było problemu. Ten blog będzie właśnie o tym, jak trwają u nas przygotowania, znajdą się tu też posty pomagające innym o podobnych zamiarach kupna własnego konika ;)

Początki fotografii

To mój zdecydowanie pierwszy post na blogu :) Mam nadzieję, że wszystko pójdzie ok!

Pierwszy post poświęcę mojej drugiej pasji, mimo że blog jest przeznaczony bardziej jeździectwu - nie widzę przeszkód pisania o fotografii czy rysowaniu. W sumie to wszystko się ze sobą łączy! Rysuję przeważnie konie, chociaż rzadko mam okazję na fotografowanie ich, przynajmniej od jakiegoś czasu...


Skąd zamiłowanie do aparatu? 


Od dziecka kochałam zdjęcia, na Pierwszą Komunię dostałam tanią kieszonkową cyfrówkę. Zawsze gdzieś w plecaczku znalazło się miejsce na mały aparacik, a chęć do robienia zdjęć nigdy mi nie przechodziła :) Setki obrazów na karcie zmusiły mnie do kupowania kolejnych, bo po prostu zaczęło brakować pamięci.

Dwa lata temu byłam posiadaczką cyfrówki Konica Minolta, niestety aparacik po niespełna roku uległ zniszczeniu i nie nadawał się już raczej do niczego, więc zostałam rok bez aparatu.

Ciężko było wytrzymać z tandetnym aparatem w telefonie. Zdjęcia z telefonu na pewno nie dodadzą tyle co cyfrówka, jakość oczywiście najlepsza nie była...

Od około miesiąca moim nowym nabytkiem stała się lustrzanka Canon 400D z dwoma obiektywami :) W niespełna miesiąc mój komputer jest już zawalony ponad tysiącem nowych zdjęć i wciąż przybywa nowych! Może nie jest to najlepszy i najnowszy sprzęt, ale póki co, myślę że na parę latek wystarczy.

Kilka przykładowych zdjęć:
 Konica Minolta DiMAGE Z5 - Dolina Kościeliska 2015 r.




 Canon 400D - Gąski 2016




Canon 400D - Stadnina Iwno 2016r.
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka